Witam w Małej Encyklopedii Mojej Rodziny.

Nie jest to blog czy pamiętnik (przynajmniej nie w pospolitym tego pojęciu) - ani drzewo genealogiczne, lecz prosty zapis informacji dla dalszego pokolenia, zarówno udokumentowanych jak i anekdotycznych - po prostu rodzinna encyklopedia we współczesnym formacie wiki. Jeżeli przybyliście tu dzięki wyszukiwarce, to znaczy, że ten projekt już spełnia swoje główne zadanie. Zapewne jesteśmy rodziną, więc zapraszam do komentowania. Chętnie odpowiem na pytania, podzielę się informacjami - a nuż uzyskam od was nowe i ciekawe skarby. Możecie rozpocząć od wyszukiwarki lub użyć odnośników do nazwisk poniżej. Pozdrawiam i życzę miłego grzebania.

Ludwika Zimochocka (1856?-1886?)

 

Urodziny:

    1856?, zapewne okolice Kurdwanowa, gmina Sochaczew

Chrzest:

    ?

Małżeństwo:

    1878?: Szczepan Leszczyński (1851?-1923)

Zgon:

    1886? +

Pochówek:

    nieznane

Rodzice:

    ++

Rodzeństwo:

    ++

Dzieci:

    Józefa (1879-19??)

    Zofia (1881-1920)

    Aniela (1883-19??)

    martwa dziewczynka (1886)

Zatrudnienie:

    służąca

Miejsca i Adresy:


Przekazy, wspomnienia i domysły:

+ Ludwika zapewne zmarła wkrótce po poronieniu córeczki w 1886 r. w Bramkach , w gminie Błońskiej, lecz tam jej aktu zgonu nie ma. Już w 1887 jej mężowi Szczepanowi rodzi się córka z drugiej żony, Julianny. Dzieje się to już w Borzymówce na zachód od Kurdwanowa. Jeśli akty urodzenia, małżeństwa i zgonu Ludwiki były przechowywane w parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Kozłowie Biskupim, to zapewne spłonęły podczas działań I Wojny Światowej w 1914 r.

++ Na ślubie jej córki Zofii podpisuje się świadek Antoni Zimochocki. Parę lat poźniej jego żona Ewa zostaje matką chrzestną syna Zofii, Jan Antoniego. Pokrewieństwo Ludwiki z Antonim nie jest dobrze znane. Wiem jedynie, że jego rodzicami są Stanisław i Rozalia z Siekielskich i urodził się we wsi Glinki, w parafii Kurdwanów w 1875 r. Jest możliwośc, że Antoni jest młodszym bratem Ludwiki, więc Stanisław i Rozalia byliby również jej rodzicami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz